Strona 1 z 2

jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 10:18
przez artek

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 10:27
przez trini
Człowiek, który zarabia 40 tys. za koncerty ...


...podzielone na kilkanaście osób.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 10:36
przez trini
a po za tym ten artykuł (czy co to w ogóle jest) jest durny, posługuje się tekstami i wydarzeniami wyrwanymi z kontekstu, napisany beznadziejnym językiem ("mieć pompę", "zaczynać grubo", WTF, to jest Przekrój?), na maksa jednostronny, słabizna w stylu tych 2 pań i ich superfelietonu o Wojewódzkim. do niczego mnie Państwo Buntownicy nie przekonali.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 10:45
przez malenstwo
trini napisał(a):a po za tym ten artykuł (czy co to w ogóle jest) jest durny, posługuje się tekstami i wydarzeniami wyrwanymi z kontekstu, napisany beznadziejnym językiem ("mieć pompę", "zaczynać grubo", WTF, to jest Przekrój?)


Tak wyglada od mniej wiecej 3-4 lat.
A dno dna osiagnal jak naczelnym zostal Kurkiewicz.

Co mnie zreszta zdziwilo, bo mialam go za odchyl lewicowy, ale nie w tej wersji chamsko-buraczanej.
A tu prosze, Kurkiewicz zabil Przekroj prostactwem rodem z rynsztoka.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 10:50
przez CZŁOWIEK - ŁOŚ
No ale Przekrój to od jakiegoś już czasu chyba jest taki "zbuntowany", że musi publikować lawiny bluzgów ;-)

Faktycznie słaby tekst, zwłaszcza że wrzuca do jednego wora różne zjawiska. Dziennikarsko to jest raczej mizerne.
Jedna z autorek to ta sama, co o Wojewódzkim pisała. A drugi współautor to z kolei mąż tej, co pisała z tą pierwszą o Wojewódzkim. Całe towarzystwo wygląda na mocno lewicowo odjechane - słowem, mimo paru celnych spostrzeżeń chyba niewarte toto uwagi.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 10:57
przez artek
założyłem wątek, celem wrzucania wszelkiego rodzaju medialnych przemyśleń w temacie branży muzycznej, w ten czy inny sposób nam bliskiej

to to z Przekroju faktycznie słabieńkie

z tego co pamiętam, Kazik mówił, że największy dochód ma z praw autorskich dopiero później w grę wchodzą koncerty
poza tym nie ma co wyliczać kasy, najwięcej w temacie mają zawsze do powiedzenia ci co zwyczajnie świecą gołą dupą i kierują się zawiścią

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:02
przez redhead
oczywiście Kazik nie jest tym samym Kazikiem co w latach 70-80 (co akurat jest mało odkrywcze)

....ale obecny Przekrój też nie jest tym Przekrojem z lat 70

a obecni tzw. "dziennikarze" * nie dorastają nawet do pięt prawdziwym dziennikarzom (nie tym z Trybuny Ludów) z dekad minionych

*dziennikarz to dzisiaj (w dobie internetów) zawód praktycznie wymarły niestety

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:06
przez Dorian
Bełkot licealny.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:20
przez Buli
trini napisał(a):
Człowiek, który zarabia 40 tys. za koncerty ...


...podzielone na kilkanaście osób.

Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:22
przez Dorian
Buli napisał(a): Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.



:D

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:24
przez malenstwo
CZŁOWIEK - ŁOŚ napisał(a):No ale Przekrój to od jakiegoś już czasu chyba jest taki "zbuntowany", że musi publikować lawiny bluzgów ;-)


Ciekawe czy Ziomecka cos jeszcze uratuje.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:28
przez adrianos
Buli napisał(a):
trini napisał(a):
Człowiek, który zarabia 40 tys. za koncerty ...


...podzielone na kilkanaście osób.

Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.


Np stomatologię.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:30
przez styllovy
a co to w ogole za temat dochodu Kazika, obchodzi Was to ?

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:31
przez trini
Buli napisał(a):
trini napisał(a):
Człowiek, który zarabia 40 tys. za koncerty ...


...podzielone na kilkanaście osób.

Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.


ale co, to ma być zarzut do kapeli czy coś? bo nie kumam tego komentarza.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:31
przez artek
Buli napisał(a):
trini napisał(a):
Człowiek, który zarabia 40 tys. za koncerty ...


...podzielone na kilkanaście osób.

Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.



czyli jaką?

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:54
przez Buli
Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.[/quote]

ale co, to ma być zarzut do kapeli czy coś? bo nie kumam tego komentarza.[/quote]

Nie-to nie jest zarzut do kapeli.Nie kumasz ? Co tu jest do "nie kumania" ?

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 11:56
przez Buli
Buli napisał(a): Nawet jeśli...
Jakoś nie słychać utyskiwań żadnego z członków zespołu na kiepską sytuację materialną a co za tym idzie na zmianę profesji na bardziej intratną.

czyli jaką?[/quote]

Każdą,przynoszącą większe dochody niż 40.000 zł podzielone na kilkanaście osób.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 12:20
przez artek
Buli napisał(a): Każdą,przynoszącą większe dochody niż 40.000 zł podzielone na kilkanaście osób.



bierzesz pod uwagę fakt, że ktoś kocha to co robi?

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 12:29
przez styllovy
a ja powiem tak, cieszę się że w tym kraju nadeszły takie czasy, że można nie byc obszymurkiem gołodupcem i jednocześnie wyrażac swoje poglądy w nieskrępowany sposób, o ile robi się to w dobrym stylu jak robi to Kazik z zespołem
troche już mi zbrzydły te czasy, kiedy warunkiem wiarygodności człowieka niezaleznego było jego ubustwo i brak oczekiwania życia na cywilizowanym poziomie
az się dziwię że autorzy artykułu nie mają pretensji do Kazika o to, ze ma dzieci i rodzinę, wg mnie to też powinni wskazać jako szczyt komformizmu :lol:

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 12:33
przez Jedras
Faktycznie bardzo słaby ten artykuł. Heh, u nas w Polszy to jest tak, że najfajniej liczy się cudze pieniądze a jak już ktoś zarabia rozsądne pieniążki na tym czym się zajmuje to napewno jest złodziejem albo innym krętaczem..

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 13:37
przez sem
Liczba 40tysi za koncert z dupy, ale artykuł dobrze oddaje klimat tego, że zespoły, które kiedyś miały zajebisty autorytet, obecnie są muzyczną średniawką. Zespoły, których starsze piosenki rozkładają mnie na łopatki, nie są w stanie obecnie nagrać czegoś, co by mnie choć trochę poruszyło i przy współczesnej muzyce grają po prostu studento-polo.
Nie zabraniam nikomu dobrobytu. Ba, nawet wydaje mi się, że owi artyści w ogóle w jakimś super dobrobycie nie żyją, i stracenie kontaktu ze współczesnym światem muzycznym jest raczej wynikiem tego, że decydując się żyć z muzyki, muszą zagrać naprawdę sporo tych koncertów, by utrzymać całą machinę organizacyjną i siebie, i gdzieś w tym rodzi się rutyna, brakuje czasu i energii na to, by szukać nowych inspiracji, nie ma miejsca na eksperymenty. Nawet jeśli obecnie Ci muzycy nie biedują (bo i nie wierzę, że mają 1,5tysia na miesiąc ;) ), to mają nad sobą cały czas widmo pytania "co będzie za np. 5 lat?", czy ktokolwiek będzie jeszcze chciał przychodzić na ich koncerty. Tyle, że mnie to nie interesuje. Koncerty Kultu są takie same od mojego pierwszego ich koncertu, "Marysia" to wciąż te same i takie same trąbeczki na jedno kopyto, więc nie chodzę na koncerty i nie słucham płyt. Dla mnie są to artyści, którzy się zdewaluowali, którzy są nieświeży. Fakt, że dewaluacja jest z wysokiego poziomu, na poziom po prostu średni, ale jednak jest to zmiana w dół.
Z drugiej strony całkowicie rozumiem ich drogę. Lata 90 i 2000ne w Polsce to bardzo trudny czas, bardzo dużych przemian i ciężko jest nadążyć za tym całym bałaganem, wykonując bardzo trudny zawód muzyka-instytucji i ciężko jest się "zestarzeć z godnością". Wymagać od człowieka, dla którego młode lata, kiedy ludzki mózg jest najbardziej chłonny i najelastyczniejszy, przypadają na rzeczywistości głębokiego PRLu, by ogarniał wszystkie zmiany transformacji, w której przez 20 lat gwałtownie próbujemy nadrobić to, co zachód osiągał stopniowo przez lat ponad 50, a obecnie prawie, że 70, gdzie każda grupa społeczna przechodzi te zmiany zupełnie inaczej (inaczej na wsi, inaczej w mieście, inaczej w blokach, inaczej na uniwersytetach + do tego rozdrobnione różne odmiany "undergroundu", czyli powiedzmy drugiego obiegu - na początku Kazik miał łatwiej, wszystko było bardziej zbliżone), odnalazł się w nich sam na tyle, by zapewnić stabilne utrzymanie samego siebie i swojej rodziny i jeszcze przy tym oczekiwać hiper przetrawienia tych zdarzeń i wydania z tego zachwycającego owocu w wieku lat 50ciu, to gruba przesada. Mam na myśli przemiany od tematyki tekstu, przez jego formę, przez sposób kompozycji, aranżacji, aż po sposób realizacji dźwięku. Nie wiem jak miał Johny Cash, ale myślę, że miał łatwiej. Pokazał, że można na starość zagrać prosto, ładnie, we własnym stylu i tak, że zatyka dech. Ale może on o emeryturę nie musiał się martwić.
Czy jest związek pomiędzy tym, że artyści tkwią w niezmiennej stylistyce, która zapewnia pełną salę koncertową, a tym, że tworzą utwory, których potem nie chce mi się słuchać? Oczywiście na 100% tego nie wiem, mogę się tylko domyślać ;)
Artykuł jest jednostronny, ale ugłaśnia powszechne zjawisko, że współczesnej twórczości dinozaurów polskiego rocka nie da się słuchać. Gdyby odciąć im autorytet z lat 80tych, to mieliby bardzo duże kłopoty z tym, by się przebić. Z jednej strony wrzuca 3 różne zespoły do jednego worka, z drugiej znajduje w nich bardzo charakterystyczną wspólną cechę. Język artykułu mnie nie razi, ale ja się tam nie znam, mi się artykuł o Wojewódzkim podobał. Razi natomiast akcent na "sprzedanie się" i dobrobyt, jako jednoznaczne źródło wszelkiego zła, ale razi dużo mniej, niż dokonania Kazika z ostatniej dekady.
Jeszcze jedna myśl na koniec, która cały czas mi krąży koło głowy. Niestety, droga do artystycznego spełnienia, które będzie satysfakcjonowało wymagającego widza, nie wiedzie przez fotel, ciepłe kapcie i publikę śpiewającą Baranka. Kosmetyczne zmiany typu "unplugged" też na niewiele się zdają. Jakby któryś z dinozaurów chciał jeszcze trochę powalczyć po artystycznej stronie życia, powinien, moim skromnym zdaniem oczywiście, wyjść poza własne bagienko, pozwiedzać jak najróżnorodniejsze rejony muzyki, albo nawet i sztuki (muzyka współcześnie bardzo się przenika z innymi formami sztuki - czasem potrafi zauroczyć sam ładnie śpiewający chłopiec z gitarą akustyczną, a czasem muzyka jest tłem do wydarzenia, jak choćby podczas koncertów w Ćwiczeniówce Krasińskich, gdzie wśród zmysłów następuje synteza wrażeń - z muzyki granej na żywo i z fascynacji samym miejscem gdzie się odbywa koncert), sztuki zarówno tej docenianej, jak i nie, popodsłuchiwać trochę młodych, jak ten świat i ludzie teraz wyglądają, po czym wywrócić swój świat do góry nogami i nagrać szczerą, osobistą i autentyczną płytę bez kompromisów, o tym jak mu się to wszystko widzi, co o tym wszystkim myśli i jak się z tym wszystkim czuje. Tylko po dziele musi być widać (słychać ;)), że dużo widział, dużo myślał i dużo czuł. Voilà ;)

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 13:57
przez artek
Krzysieq napisał(a):A nie wpadało Wam do głów, że autorom tego 'artykułu' chodzi (jeśli o Kazika idzie) nie tyle o to, że sobie tam zarabia kaskę (i to chyba tak naprawdę całkiem niezłą jak na nasz kraj), tylko o to, że ciągle narzeka jak to go okradają z każdej strony i jak on mało ma kaski. (wraz z akompaniamentem).



czyli jednak chodzi o kasę :D
jakoś sobie specjalnie nie przypominam wyznań Kazika nt. jego małych dochodów,
jak mówił, do Taty, Kult nie był dochodową instytucją, od tamtych płyt sytuacja się zmieniła
jeśli chodzi o kontekst okradania, to ja nie widzę w tym strony stricte materialnej a bardziej rozumiem to przez pryzmat wchodzenia z butami do cudzego łóżka, ale trudno powiedzieć co miał autor na myśli

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 14:10
przez Buli
artek napisał(a):
Buli napisał(a): Każdą,przynoszącą większe dochody niż 40.000 zł podzielone na kilkanaście osób.



bierzesz pod uwagę fakt, że ktoś kocha to co robi?


Oczywiście !!! Taka opcja jest najlepsza.Gdy robi się to co się najlepiej umie,kocha to i jeszcze ma się z tego kasę.
Niejednemu nie jest to dane.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 14:14
przez CZŁOWIEK - ŁOŚ
Nie chodzi o zaglądanie komuś do portfela.

Chodzi o pytanie, czy byt może ukształtować świadomość do tego stopnia, że człowiekowi się już nie chce przyglądać światu z taką ostrością jak drzewiej, tylko woli np. siedzieć na Tenerce parę miesięcy albo zostać na działeczce.

Nie mówię, że ja krytykuję tę postawę.
"Ja bardzo dobrze rozumiem ten stan, ja przecież kiedyś będę taki sam" :-)

Chodzi o pytanie: czy ktoś z tak już ukształtowanym bytem i światopoglądem jest blisko rzeczywistości, z którą się na co dzień mocują jego słuchacze?
Albo inaczej: czy może nadal mówić i śpiewać zrozumiałym językiem o tym, o czym mówił i śpiewał onegdaj (z sensem), jeśli - określmy to - pewien typ problemów już go nie dotyczy, nie ma więc o nich wielkiego pojęcia i mieć nie chce. Żeby było jasne: ja to traktuję bardziej jako opis, nie jak krytykę.

Re: jak bardzo możesz zmienić się by sprzedać swą muzykę

PostNapisane: 26 wrz 2012, o 14:39
przez artek
CZŁOWIEK - ŁOŚ napisał(a):Nie chodzi o zaglądanie komuś do portfela.

Chodzi o pytanie, czy byt może ukształtować świadomość do tego stopnia, że człowiekowi się już nie chce przyglądać światu z taką ostrością jak drzewiej, tylko woli np. siedzieć na Tenerce parę miesięcy albo zostać na działeczce.

Nie mówię, że ja krytykuję tę postawę.
"Ja bardzo dobrze rozumiem ten stan, ja przecież kiedyś będę taki sam" :-)

Chodzi o pytanie: czy ktoś z tak już ukształtowanym bytem i światopoglądem jest blisko rzeczywistości, z którą się na co dzień mocują jego słuchacze?
Albo inaczej: czy może nadal mówić i śpiewać zrozumiałym językiem o tym, o czym mówił i śpiewał onegdaj (z sensem), jeśli - określmy to - pewien typ problemów już go nie dotyczy, nie ma więc o nich wielkiego pojęcia i mieć nie chce. Żeby było jasne: ja to traktuję bardziej jako opis, nie jak krytykę.



nieposiadanie problemów, z którymi mocują się zwykli słuchacze (nie pasiadający audi, działeczki, Tenerki, apartementu na strzeżonym osiedlu), nie wyklucza posiadania przez Kazika innych problemów, związanych z wiekiem, stanem zdrowia, rodziną, także tych finansowych ale w nieco innym wydaniu niż kiedyś
wiarygodność Kazika padła by doszczętnie, gdyby na koncert przybywał w pancernej limuzynie, otoczony wianuszkiem karków i grał koncert godzinny za 300 pln, ale może ja się nie znam