gad napisał(a):Ja tylko tak naprowadzę Panów rozmowę na właściwy tor - pacta sunt servanda. A w tym przypadku umowa była taka - nakład limitowany 1000 sztuk. Zrobienie z niego nakładu limitowanego 2000 sztuk czy nawet 1001 sztuki jest niedotrzymaniem umowy. Koniec. Panowie się skupiacie na tym jak to kogo boli, natomiast to jest w tym wszystkim zupełnie nieistotne. Naprawdę nikt by złego słowa nie powiedział, jeśli płyty nie byłyby wydawane w edycjach limitowanych. Mogliby dotłoczyć sobie tych płyt ile by tylko chcieli i ile tylko by rynek był w stanie przyjąć. SP ze swoimi strategiami marketingowymi zauważyło, że nalepka "LIMITOWANA EDYCJA * EGZEMPLARZ NUMER ___" jest super chwytem marketingowym. O ile w przypadku singli to jasna sprawa, o tyle SP poszło w tym wszystkim naprawdę za daleko - przecież oni sprzedają nawet koszulki w edycjach limitowanych Weźcie skumajcie aspekt humorystyczny tej zagrywki Mnie to ani specjalnie nie grzeje, ani nie ziębi, raczej śmieszy, jednak rozumiem zgrzyt ludzi dla których to ma znaczenie.
Naprawdę nie wiem co jest śmieszniejsze, czy SP z tymi limitami, które jak się skończą wznawiają, czy kolega artek wdający się w niekończące się pyskówki to tu, to tam, z wilkami, nevermidami i innymi.
BTW - SP z całą swoją kampanią śmieszne jest i taki pozytyw z tego jest, że nie tylko z tym, czasem wysyłają dwa te same winyle w cenie jednego.