KULT FORUM

Temat dla mnie jest jak najbardziej na czasie.
Rozwazam ten problem i rozwazam.
Pale od 18 roku zycia do dzisiaj.. hmm to znaczy ze pale (musze wziac kalkulator) tak, pale 27 lat.
Od 20 lat pale ta sama marke papierosow. Czesto zmieniam miejsca pobytu i jak nie moge kupic tych papierosow, to sie mecze , a wlasciwie to zawsze je mam, bo kupuje po roznych lotniskach na zapas.
Ale z tego powodu od kilku lat ograniczylem palenie do 5-8 dziennie, bo inne papierosy mi nie smakuja.
U mnie kluczem do ograniczenia palenia,jest zasada zeby nie palic rano. Zaczac jak najpozniej. Okolo 13-14. Zauwazylem, ze uzywki sa latwe do zwalczania rano, kiedy wszystko wyglada swiezo i obiecujaco.
Wieczorem zaczynaja sie rozterki i wtedy jestem najslabszy (jedzenie, slodycze i alkohol strasza dodatkowo)
Pomaga mi w tym dyscyplinowaniu nalogu poranny sport. Dosc ostro trenuje codziennie rano(bez sobot i niedziel) przez okolo 3 godziny (silownia, biegi, rower, basen i inne takie). Hormon szczescia plynacy z wysilku skutecznie pozwala zwalczyc glod niktony.
Wczoraj guglowalem i raczej wszyscy zgodni sa co do tego, ze do 5 sztuk dziennie nie podnosi znaczaco ryzyka zachorowania na rozne wstretne choroby.Oczywiscie najlepiej nie palic.
Pewnie nigdy nie rzuce:)

W sumie też to zauważyłem u siebie - jeżeli nie zapalę z rana to spokojnie mogę wytrzymać do jakiejś 16. Ale jeżeli dzień zaczynam od papierosa to jest ciężko. Ja obecnie jestem w fazie ograniczania (wg mojej koncepcji 6 fajek dziennie, taki limit założyłem)- ale średnio mi to wychodzi niestety;/

Temat powrócił:) Mój kolega z pracy, zaawansowany palacz, przyleciał z rana pożyczyć fajkę, bo jest na odwyku. Nakleja sobie plastry Nicorette, które stopniowo uwalniają nikotynę. Palić mu się chciało, bo za późno przykleił plaster i jeszcze nie zaczęło toto działać. Mówię mu, że bez sensu nakleja jakieś plasterki, skoro i tak pali, ale on z mądrą miną wytłumaczył mi, że to chodzi o oszukanie organizmu, nie można tak od razu odstawić. W każdym razie cieszy się, bo z paczki dziennie zleciał do 5, i jak obliczył, za jakieś 2 tygodnie w ogóle nie będzie palić. Pytałam, czy mu się nie chce zakurzyć gdy ktoś koło niego pali, i on twierdzi ze coraz mniej. Plaster kosztuje 10 złotych, starcza na dobę, można kupić na sztuki.

Jakoś w połowie stycznia tego roku przestałem palić, przez około 6 miesięcy w ogóle nie miałem ochoty na papierosa (wręcz skręcało mnie na samą myśl) teraz niestety znowu zaczynam przypalać. Wcześniej parę razy próbowałem rzucać, z mizernym skutkiem, a tu nagle jakoś tak samo przyszło, bez planowania i bez większego problemu, z dnia na dzień przestałem. W odstawieniu fajek pomogła mi chyba tabaka, tylko później nos zaczął mi od tego nawalać i tabakę też odstawiłem (biorę sporadycznie, głównie na nockach w pracy). Przydatny okazał się też artykuł przeczytany gdzieś na necie, zdaje się że była to streszczona w punktach ta cudowna książka po której wszyscy rzekomo rzucają. Zaznaczę tylko, że nigdy nie paliłem jakoś bardzo dużo, w najgorszym okresie paczka starczała mi na 2-3 dni. Oczywiście przy piciu paliłem więcej.
Jak zawsze powtarzam - papierosy to najgłupsza ze wszystkich używek.
Pozdrawiam.

pani_irenka napisał(a):Temat powrócił:) Mój kolega z pracy, zaawansowany palacz, przyleciał z rana pożyczyć fajkę, bo jest na odwyku. Nakleja sobie plastry Nicorette, które stopniowo uwalniają nikotynę. Palić mu się chciało, bo za późno przykleił plaster i jeszcze nie zaczęło toto działać. Mówię mu, że bez sensu nakleja jakieś plasterki, skoro i tak pali, ale on z mądrą miną wytłumaczył mi, że to chodzi o oszukanie organizmu, nie można tak od razu odstawić. W każdym razie cieszy się, bo z paczki dziennie zleciał do 5, i jak obliczył, za jakieś 2 tygodnie w ogóle nie będzie palić. Pytałam, czy mu się nie chce zakurzyć gdy ktoś koło niego pali, i on twierdzi ze coraz mniej. Plaster kosztuje 10 złotych, starcza na dobę, można kupić na sztuki.

Próbowałem.
Wytrzymałem z plastrami jakieś 4 tyg., z czego całe 2 w ogóle bez fajek.
Ale, jak to w życiu, coś tam się "posrało" i wróciłem do papierosów...
Kiedyś motywacją dla mnie, żeby nie palić, była ciąża mojej żony Przez całą jej ciążę nie paliłem!!! A w dniu, w którym urodziła się nasza córka, pierwsze co zrobiłem po wyjściu ze szpitala, to kupiłem fajki :-/
Niestety, mimo mojego namawiania, żona nie chce być znów w ciąży

pani_irenka napisał(a):[...]mam w domu słynną książkę jakiegoś tam faceta, po której rzekomo wspaniale rzuca się palenie, niestety, dalej niż tytułu na okładce nie przeczytałam. [...]

To może jednak warto chociaż przeczytać, skoro się już ją ma i do tego chce rzucić?
Ktoś tam napisał w którymś poście, że nie można rzucić z dnia na dzień.
Niestety, można. Niestety, bo uważam, że to tylko takie tłumaczenie sobie i światu, dlaczego wciąż się pali.
Mój ojciec rzucił palenie z dnia na dzień w wyniku bólu jaki doznał w skutek "przechodzonego" zawału serca, o którym nie miał przez dłuższy czas pojęcia, ale zabolało i przestał palić. Natomiast moja mama rzuciła, trochę też za przykładem ojca, ale jednak po przeczytaniu właśnie rzeczonej książki, lecz czytanej z mocnym postanowieniem...
Stąd moja konkluzja, że może jednak warto.

p.s. Gdyby ktoś z was jednak był zainteresowany - Allen Carr "Jak skutecznie rzucić palenie".

Dodam jeszcze jedno zdanie w nowym poście, bo edyta się już wyłączyła.
Obydwoje mają ponad trzydziestoparoletnie doświadczenie palacza, a od kilkunastu lat są szczęśliwi wskutek niepalenia i plują sobie w brodę nad swoją wcześniejszą głupotą...

shreku napisał(a):

pani_irenka napisał(a):[...]mam w domu słynną książkę jakiegoś tam faceta, po której rzekomo wspaniale rzuca się palenie, niestety, dalej niż tytułu na okładce nie przeczytałam. [...]

p.s. Gdyby ktoś z was jednak był zainteresowany - Allen Carr "Jak skutecznie rzucić palenie".

I ja mam tę książkę. Nawet ją przeczytałem (całą!). Niestety na mnie "pseudopsychoanaliza" nie działa, choć przyznaję, że kilku moich znajomych, po przeczytaniu owej książki, faktycznie rzuciło palenie.

Wątek zacząłem 9 m - cy temu. Dziś jest tak:
- nie palę (w ogóle) od 4 miesięcy. Pomógł reklamowany w telewizorze DESMOXAN + naprawdę odrobina "silnej woli".
Powiem więcej: wkurwiają mnie palący wokół mnie Ja wiem, że "byli" palacze to są najwięksi "faszyści", jak już znajdą się w kółku palaczy, ale autentycznie: dziw wielki mnie bierze, że aż tak mogłem śmierdzieć!!!
Nie ciągnie mnie. Na razie, przynajmniej...
Cóż... Niestety na wadze + 15 kg...
Ale znów zacząłem grać w piłkę i jeździć na rowerze.
I browarów mniej wypijam
Może będzie dobrze?

Życzę powodzenia. Ja nie palę od Nowego Roku, choć nie ukrywam, że nie sprawia mi to jakiejś większej frajdy. Czuć, że czegoś brakuje. Tak jakoś dziwnie jest Ale życzę Ci powodzenia, ażebyś wytrwał w tym, jakże ważnym dla post-palacza, postanowieniu

Pozdr.

Przez dobrych kilka lat ograniczyłem palenie do kilku sztuk rocznie. Zazwyczaj przy piwku albo flaszce z kumplem. Od ok. roku palę 1-2 dziennie. W pracy. Towarzysko. W weekend albo na urlopie wcale. Ale muszę przyznać, że po prostu lubię palić.
Aha, odkąd są dzieci nie palę w domu ani przy dzieciach. I nigdy też nie lubiłem palić w samochodzie.

Super wątek. Idę zajarać. Tym co się odzwyczajają życzę silnej woli.

Jezu, jak dobrze że mnie to nigdy nie dotknęło!

Milo sie pali na imprezkach. Na codzien nie stosuje. Optymalne rozwiazanie, wg mnie.

burmistrz napisał(a):Milo sie pali na imprezkach. Na codzien nie stosuje. Optymalne rozwiazanie, wg mnie.

Heh gdyby to było takie proste...Od jakiegoś czasu też mam taki plan ale ciężko wprowadzić go w życie:/

burmistrz napisał(a):Milo sie pali na imprezkach. Na codzien nie stosuje. Optymalne rozwiazanie, wg mnie.

Ja mam straszną ochotę na cygaro. Żona zabrania w domu a imprezy w tym wieku wychodzą zbyt spontanicznie
Co mam robić? ))

Nikos napisał(a):Ja mam straszną ochotę na cygaro. Żona zabrania w domu...
Co mam robić? ))

Kup sobie butelkę bourbonu, idż usiądź w jakimś fajnym skwerku. Zapal cygarko, popijaj i ciesz się przyrodą i świętym spokojem .

Nikos napisał(a):

burmistrz napisał(a):Milo sie pali na imprezkach. Na codzien nie stosuje. Optymalne rozwiazanie, wg mnie.

Ja mam straszną ochotę na cygaro. Żona zabrania w domu a imprezy w tym wieku wychodzą zbyt spontanicznie
Co mam robić? ))

We wrześniu jak będziecie u mnie. Koniak jest. Tylko wybierz dobre cygaro:) Moje ulubione to MonteChristo.

a po przeczytaniu wątku to ja idę sobie zapalić:)

CZŁOWIEK - ŁOŚ napisał(a):Jezu, jak dobrze że mnie to nigdy nie dotknęło!

to Ty katol jestes ?


musialem

juz nie zasmiecam.

Holba napisał(a):

CZŁOWIEK - ŁOŚ napisał(a):Jezu, jak dobrze że mnie to nigdy nie dotknęło!

to Ty katol jestes ?

i moher, bo każdy katol to moher !

Jedras napisał(a):

burmistrz napisał(a):Milo sie pali na imprezkach. Na codzien nie stosuje. Optymalne rozwiazanie, wg mnie.

Heh gdyby to było takie proste...Od jakiegoś czasu też mam taki plan ale ciężko wprowadzić go w życie:/

Zapewne nie dla wszystkich, ale dla mnie, to sie okazalo optymalnym rozwiazaniem ok. 15 lat temu.
Nigdy nie musialem rzucac palenia, ale wlasciwie traktuje sam siebie, jako niepalacego.
Gdy nadchodzi ten wlasciwy moment, to moge "kurzyc" bez oporow i ograniczen, nie majac na drugi dzien potrzeby powrotu do nalogu. Bez roznicy, czy zapale raz na tydzien, czy raz na pol roku.
Zdazalo mi sie nawet zapalic towarzysko, bez udzialu alkoholu, tez no problem.
Zyczyl bym wszystkim nalogowcom takiej zdolnosci, niestety, to raczej utopia

burmistrz dobrze prawi,
a ja dodam od siebie, że mam podobnie, z tym że kiedy przychodzi ten dzień że będę palił, kupuję sobie worek dobrego tytoniu, bardziej mi to smakuje niż normalne fajki, i radocha jak lucky luke jest przy kręceniu, a i sporo zostaje na następną okazję, polecam mac baren herbaciany;)

p.s. post zawierał lokowanie produktu

Witam - tabex, najlepsze tabletki, niestety na receptę. Jest rozpiska na ulotce co ile czasu połykać, trzeba tego ściśle przestrzegać. Fajne jest to, że można w trakcie zażywania tych tabletek nadal palić, przez pierwsze dwa dni nawet tyle co zwykle, potem stopniowo ograniczać. Z czasem przestaje się po prostu chcieć palić i tak się z tym kończy. Oczywiście po n.p. pół roku może zaś przyjść ochota, wtedy najlepiej kupić dobrą e-fajkę.
Te Tabexy dostarczają do mózgu substancję, która nie jest nikotyną, ale zaspokaja zapotrzebowanie organizmu na nikotynę. I blokuje tak jakby miejsce nikotynie. Ale po pewnym czasie przestaje oczywiście działać, wtedy jednak organizm już się nie domaga nikotyny cała reszta to już tylko nasza psychika - czy nie wymiękniemy.

Moim zdaniem tylko silna wola i chęć pozwoli Ci na rzucenie nałogu, nie palę od 5 lat, nie używam żadnych plastrów, etc. Po prostu z dnia na dzień rzuciłem palenie dla żonki

jeśli człowiek jest uzależniony fizycznie mocno, to silna wola niewiele tu pomoze, mało tego, zdarzają się przypadki n.p. zawałów serca spowodowane rzucaniem palenia, organizm po prostu wariuje. Ale każdy organizm jest inny i ma też różne skłonności do uzależniania się od czegoś.