przez tomekT.T » 8 lut 2023, o 10:21
Koncert Andrasa Schiffa w Eindhoven 3 lutego 2023.
Andras Schiff swój dzień zaczyna od Bacha, który jest dla niego higieną, modlitwą i ćwiczeniem w jednym. Piątkowego wieczoru w Eindhoven Maestro nazwał Bacha największym oraz jednokrotnym boskim medium pozbawionym choćby krzty egotyzmu, bo pisał Jan Sebastian muzykę użytkową wyrabiając uzgodnione z chlebodawcą pensum jednej kantaty na co drugi weekend.
Zaczął goldbergowską arią, tylko po to by obiecać, że Wariacji tego wieczora grać nie będzie. G-dur dla Mistrza to błękit Vermeera, którego wystawę w Amsterdamie zachwala właśnie Guardian jako jedyną taką okazję w życiu. Niderlandzka sala westchnęła dumnie.
Sir Andras miał zagrać ten koncert już dwukrotnie przed, ale zaraza mu w tym przeszkodziła. I dobrze, bo inaczej mnie by tam nie było. Nie opublikował wcześniej programu koncertu, tej według niego zmory muzyków bezradnych w obliczu pytania co będą chcieli grać za rok, dwa a nawet trzy albo zjeść na kolację. Sala przyjęła to porównanie śmiechem. Według Mistrza humor w muzyce ma znaczenie podstawowe. Muzyka pełna jest humoru a ludzi go pozbawionych należy pilnie unikać.
Maestro postanowił zagrać Mozarta z Bachem a po przerwie Haydna i Beethovena, by pokazać, jak starsi wpływali na młodszych. Jan Sebastian został po śmierci kompletnie zapomniany, gdyż były to czasy, kiedy nie słuchano raz już wysłuchanego, odnaleziony został przez Mozarta w bibliotece wiedeńskiego sponsora. Pod wpływem tej lektury, jak stwierdził i zagrał Schiff, Amadeusz zaczął komponować inaczej. Beethoven natomiast całe życie psioczył na Haydna, że ten go niczego w muzyce nie nauczył. Swoje dementi w tej sprawie wygłosił dopiero na łożu śmierci. Sir Andras zagrał nam i to.
Andras Schiff kładzie faksymile rękopisu Haydna na fortepianie dla inspiracji, rękopisy nie są równe, one falują pełne twórczej emocji w przeciwieństwie do płaskiego druku. Andras Schiff przemierza scenę w sposób przemyślany i profesjonalny jak aktor nie pozwalając butom pokazać podeszwy. Andrass Schiff kłania się zawsze każdej stronie publiczności, tej najtańszej zza pleców też. Andrass Schiff jest jedynakiem, którego rodzice przeżyli Holocaust.
Muzyka nie jest rozrywką ani dyscypliną sztuki, muzyka to wiara, nadzieja i miłość bez pomocy boga, w którego zaczynamy jednak wierzyć słuchając Jana Sebastiana Bacha i Andrasa Schiffa.