Poligono Industrial

 

2005 SP Records
album możesz kupić tutaj

  1. Kasta Pianistów

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kozakiewicz, Grudziński, Wieteska, Staszewski, Morawiec

    Kasta Pianistów, Pianistów Kasta
    Ja boję się Kasty, ja uciekam z miasta
    Kasta Pianistów, Pianistów Kasta
    Jak wielka warstwa, jak pasty warstwa

    Kasta Pianistów, Pianistów Kasta
    Przeczekam Kastę, ja będę z miasta
    Kasta Pianistów, Pianistów Kasta
    Puszcza korzenie i w głowę mi wrasta

    Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę
    Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy!

    Kasta Pianistów, Pianistów Kasta
    Gram sam ze sobą i trawa wyrasta
    Kasta Pianistów, Pianistów Kasta
    Ja zniszczę Kastę, wrócę do miasta

    Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę
    Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy
    Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę
    Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy
    Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę
    Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy
    Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę
    Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy
    Taka jest moja koncepcja, tak ja to widzę
    Oni wadliwi myśliwi, ja jestem prawdziwy myśliwy


  2. Tłuszcza

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Stajli, stajli
    Stajli, stajli

    Tłuszcza jest tam pochowana, tłuszcza jest zła
    Tłuszcza agresywnie broni tego co ma
    A chciałaby mieć więcej, nie chciałaby mniej
    Nie podnoś na matkę ręki, uschnie Ci, hej!

    Stajli, stajli
    Stajli, stajli

    Tłuszcza grozi i wymaga, tłuszczy się bój
    Gdy wyje i grozi wtedy lepiej stój
    A mądry po szkodzie znowu ja nie chcę być
    Fala za falą nie potrafi tego zmyć

    Boję się Ciebie, gdy w tłumie stoisz
    Boję się Ciebie bo Ty inny tam się robisz
    Raz! Dwa! Boję się i ja! Raz! Dwa! Boję się i ja!
    Boję się Ciebie na wieki, wieków. Amen
    Boję się Ciebie i w domu zostanę

    Tłuszcza za gardło chwyta wtedy gdy chce
    Wyzwala w Tobie, we mnie same cechy złe
    A gdy taki czas, że rozbiegnie się
    Wtedy będzie za późno, będzie całkiem źle

    Na skraju miasta chujnia wyrasta
    Tam niejeden miał okazję być, dorastać
    Za firanami pochowani urzędnicy
    Patrzą ze strachem na tłuszczę na ulicy

    Boję się Ciebie gdy w tłumie stoisz
    Boję się Ciebie bo Ty inny tam się robisz
    Raz! Dwa! Boję się i ja! Raz! Dwa! Boję się i ja!
    Boję się Ciebie na wieki, wieków. Amen
    Boję się Ciebie i w domu zostanę

    Dwa razy dwa równa się dwa
    Ze strachu racja może wyglądać i tak
    Może procesja, a może to agresja
    Ona chce dla siebie coraz więcej miejsca

    Tłuszcza jest tam pochowana, tłuszcza jest zła
    Każden zaś z osobna to samo, samo ma
    Policja federalna w bezruchu stoi
    Każdy skurwesyn takiej tłuszczy się boi

    Boję się Ciebie gdy w tłumie stoisz
    Boję się Ciebie bo Ty inny tam się robisz
    Raz! Dwa! Boję się i ja! Raz! Dwa! Boję się i ja!
    Boję się Ciebie na wieki, wieków. Amen
    Boję się Ciebie i w domu zostanę

  3. Pot i kreff

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Jadę na motorze, motorze w czerwonym kolorze
    Jadę na motorze może jeszcze zdążę

    Pot i krew, pot i krew
    Wszystkie liście spadły z drzew
    Pot i krew, pot i krew
    Jadę i unoszę dumnie brew

    Jadę czy widzicie?
    Czy Wy się w ogóle niczego nie wstydzicie?
    Jadę czy widzicie?
    Czy Wy się już nawet Boga nie boicie?

    Pot i krew, pot i krew
    Wszystkie liście spadły z drzew
    Pot i krew, pot i krew
    Jadę i unoszę dumnie brew

    Czy Wy się nie wstydzicie?
    Takie piosenki tutaj do mnie przynosicie
    Czy Wy się nie boicie?
    Co Wy w tej piwnicy całymi dniami robicie?

    Pot i krew, pot i krew
    Wszystkie liście spadły z drzew
    Pot i krew, pot i krew
    Jadę i unoszę dumnie brew

    Pot i krew, pot i krew
    Pot i krew, pot i krew
    Wszystkie liście spadły z drzew

    Czy Wam się jeszcze nie znudziło, kurwa w dupę mać?
    Jeszcze w Waszym wieku solówki grać
    Czy Was nie irytuje całkiem okropieństwo te?
    Na oczach, oczach ludzie dzieje się źle

    Czy żaden z Was nie myśli o swojej przyszłości?
    Solówkami nie nakarmi dzieci i gości
    A może oślepiła Was mania młodzieńczości
    Gdy stare są ręce, tak jak stare są kości
    I jak tu w czasach, dzisiaj uatrakcyjnić chcesz rocka?
    Rock to skamielina nie opoka!

    Pot i krew, pot i krew
    Wszystkie liście spadły z drzew
    Pot i krew, pot i krew
    Jadę i unoszę dumnie brew
    Pot i krew, pot i krew
    Pot i krew, pot i krew
    Wszystkie liście spadły z drzew

  4. Park 23

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Na dole we wsi gdzie wczoraj był ogień domowy dziś tylko zgliszcza
    Historia swoją opłatę uiszcza
    Na dole we wsi gdzie ludzie mieszkali dziś tylko ogień się pali
    Dogasa powoli w niejakiej oddali

    Na dole we wsi gdzie byli sąsiedzi dziś jeno sam diabeł siedzi
    O ile diabeł to coś najgorszego
    Na dole we wsi płacz matek i dzieci przecięto sztyletem otwartym
    W imię idei tak już nie otwartych

    A w górach, w mieście lud buduje ołtarze pana Jezusa
    Nikt ich do tego specjalnie nie zmusza
    A w górach, w mieście się wieszcze, że żyjecie cieszcie i tam już zostańcie
    Na lepsze czasy lepiej nie czekajcie

    W mieście na górze kościoły rosną jak ludzie, a lud głoduje
    Księże uważaj cierpliwość się wyczerpuje
    W mieście na górze umarli za życia szukają nadziei
    Nadzieja jest matką głupich i swoich dzieci nie lubi

    W niebie Cię czeka nagroda, wielka nagroda tylko grzeszyć się nie waż
    Bądź nam posłuszny to pójdziesz do nieba
    W niebie Cię czeka niewyobrażalne, totalne i spektakularne
    Męczeństwo Twoje nie poszło na marne

    W niebie Cię czeka religii sens taki, że masz być jak te pokraki bez myśli
    Bóg Ojciec o wszystkim i tak za Ciebie pomyśli
    Do nieba pójdziesz za czyny prawe, a nie za zabawę
    Religia daje niewolę, ale daje i strawę

    Kiedy lud jęczał w kajdanach – Ty przyjmowałeś pokłony do rana
    Pasterzem miałeś być nie papieżem
    Kiedy lud jęczał w kajdanach – Ty przyjmowałeś pokłony do rana
    Pasterzem miałeś być nie papieżem

  5. Kocham Cię, a miłością swoją

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym wypełnić cały świat
    Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym nakarmić wszystkich Was
    Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym poruszyć z posad niebo
    Kocham Cię, a miłością swoją rozpalę pożar gdzie potrzeba

    To było przecież niedawno tak
    To było przecież niedawno jak
    Jak okiem sięgnąć zmienił się świat
    To było przecież niedawno tak

    Kocham Cię tak, jak kiedy w deszczu
    na przystanku jęliśmy się całować
    Kocham Cię tak, jak gdy na okno ucieczką musiałem się salwować
    Kocham Cię tak, jak kiedy okna u kreatury myć mieliśmy
    Kocham Cię tak, jak gdy pierwszy raz w domu Twoich rodziców zostaliśmy

    To było przecież niedawno tak
    To było przecież niedawno jak
    Jak okiem sięgnąć zmienił się świat
    To było przecież niedawno tak

    Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym wypełnić cały świat
    Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym nakarmić wszystkich Was
    Kocham Cię, a miłością swoją mógłbym poruszyć z posad niebo
    Kocham Cię, a miłością swoją rozpalę pożar gdzie potrzeba

    To było przecież niedawno tak
    To było przecież niedawno jak
    Jak okiem sięgnąć zmienił się świat
    To było przecież niedawno tak

    To było przecież niedawno tak
    To było przecież niedawno jak
    Jak okiem sięgnąć zmienił się świat
    To było przecież niedawno tak

    To było przecież niedawno tak
    To było przecież niedawno jak
    Jak okiem sięgnąć zmienił się świat
    To było przecież niedawno tak

  6. Kazelot

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    No somos tan malos como se dice
    Porque hoy todo va para mejor
    No hay guerras desde hace ańos
    El mundo se ríe, se ríe el mundo

    Es tu carácter, tu naturaleza
    Mira un ejemplo simple y fácil
    Romances, repeticiones vistos cada domingo
    Escalera es larga, demasiado larga es

    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot
    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot

    Por qué lloras si todos te quieren
    Te quieren mucho hasta que te conozcan
    Ténse ese sábado, te gusta ese trabajo
    No somos tan malos si se trata de tus virtudes

    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot
    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot

    Es tu carácter, tu naturaleza
    Vigilas la portería y no temes a nadie
    En tres aňos probable fin del mundo
    Piensa para qué quieres el cańón

    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot
    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot

    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot
    Le llamaron Kazelot, decían Kazelot
    Decían Kazelot, le llamaron Kazelot

  7. Prezydent

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Dziś rano przed komisją prezydent stanął
    No teraz dobiorą mu się do skóry
    Już jak go oni w swoje łapy dostaną
    Nie będzie brania jeńców, ani żadnej kultury

    Gdzie są pieniądze, które dostał Pan wtedy?
    Gdy szły pełną parą interesy takowe
    Razem z premierem kręciliście pierdolnikiem
    Niech Pan nam tutaj o tem opowie!

    Dlaczego małżonka pańska nie wie kogo zaprasza na salony?
    Doprawdy, trudno w takie bzdury uwierzyć
    „To co, nie mają państwo innych znajomych?”

    No, ile w końcu na tem trafiliście?
    Proszę, zeznaje Pan pod przysięgą
    Ile Pan, ile premier, ile minister?
    No, ile Wam wyszło na czysto?

    Gdybym takim był ja Panem
    Prezydentem, głosem ludu wybranem
    Tobym nie szedł na tę komisję
    Nawet gdyby po mnie przyszli

    Ale ja nie jestem Panem
    Nasz Pan, on to ma odwagę
    Mężnie stanął przed komisją
    Wiedząc, że mocno go przycisną

    Gdybym takim był ja Panem
    Prezydentem, głosem ludu wybranem
    Tobym nie szedł na tę komisję
    Nawet gdyby po mnie przyszli

  8. A kiedy nic was nie ochroni

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    A kiedy godność im oddadzą
    To wtedy staną jako stal
    A kiedy rozum odzyskają
    Zobaczą kto kogo się bał
    A kiedy wolność nam oddadzą
    Nie zapomnijcie o tym, że
    Tak wielu ludzi skrzywdziliście
    Zapłaty w końcu przyjdzie dzień

    A kiedy ranne wstaną zorze
    To wtedym wstanę jakom stał
    Na żywo takoż i w kolorze
    Będę na oku Was tu miał
    A kiedy tego domyślicie się
    I bać przestaniecie się już
    To sami w końcu zobaczycie
    Że Waszych wrogów pokrył kurz

    A kiedy nic Was nie ochroni
    Ani ojczyzna, ani Bóg
    Tak wielu ludzi tu skrzywdzono
    Kto im uczynić to zło mógł?
    Daliście sobie zabrać tyle
    Ile nie zabrał jeszcze nikt
    Ze strachu albo i z wygody
    Pozwoliliście aby znikł, ha! Ha!

  9. Bracia

    słowa: Kazik Staszewski, Maciej Góralski
    muzyka: Kult

    Bracia, pora zbierać się
    Bracia, bo inaczej nie
    Będzie szukać, czego tam
    Bracia, ja Was bracia znam
    Bracia, pora jechać już
    Bracia, bo inaczej kurz
    Będzie, tylko kiedy tam
    Bracia, ja Wam bracia dam

    Przez cały dzień, przez całą noc
    Na ulicach mego miasta jest patroli moc
    O naukę i kulturę społeczeństwo dba
    Wszyscy w telewizji oglądają Studio 2

    Bracia, pora zbierać się
    Bracia, bo inaczej nie
    Będzie szukać, czego tam
    Bracia, ja Was bracia znam

    Przez cały dzień, przez całą noc
    Na ulicach mego miasta jest patroli moc
    O naukę i kulturę społeczeństwo dba
    Wszyscy w telewizji oglądają Studio 2

    Bracie, gdzie jesteś, gdzie się schowałeś?
    Czemu mi nic o tym nie powiedziałeś?
    Bracie gdzie jesteś, gdzie się schowałeś?
    Wszystko, co miałeś posprzedawałeś!
    Bracie, co z Tobą, o czym myślałeś?
    Kiedy swą matkę okradałeś!
    Bracie, co z Tobą, kim Ty się stałeś?
    Czemu mnie sobą ukarałeś?

    Przez cały dzień, przez całą noc
    Na ulicach mego miasta jest patroli moc
    O naukę i kulturę społeczeństwo dba
    Wszyscy w telewizji oglądają Studio 2

    Przez cały dzień, przez całą noc
    Na ulicach mego miasta jest patroli moc
    O naukę i kulturę społeczeństwo dba
    Wszyscy w telewizji oglądają Studio 2

    Jedna pani drugiej pani napoczęła na przystani
    Karambami się postawić i ta rzecz je miała zbawić
    Bo „pończochi” i „zapinki” przeca dawno wyszły z mody
    A ta jedna i ta druga potrzebowały przygody
    Na przyrody łonie dłonie karni ku się wyciągnęły
    Na akcydent jakikolwiek oczekiwać tak zaczęły
    Długo by tu opowiadać im przypadki znamienite
    I uczucia nie odkryte, w takich paniach to jest moc

  10. Lepszych dni nie będzie już

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Lepszych czasów już nie będzie, lepsze dni odeszły w dal
    Nie ma co dumać o błędzie, nie ma co się patrzeć w dal

    Lepsze czasy były już – Ty kapelusz włóż!
    Lepsze czasy były już – Ty kapelusz włóż!

    Młodzież totalna poszła do kina
    W kinie siedziała piękna dziewczyna
    Możem coś wiedział, możem coś widział
    Ale nikomu żem nie powiedział, hej!

    Lepszych czasów już nie będzie, Lepsze dni odeszły precz
    Tylko głupi mówi, że nie. Tylko głupi czeka, że
    Jeszcze wrócą czasy lepsze, jeszcze wrócą dobre dni
    Tak głupcowi to się śni, tak głupcowi śni!

    Lepszych dni nie będzie już – Ty kapelusz włóż!

    Małe dziewczynki całować wszędzie
    Może coś z tego pięknego będzie
    Może pięknego, może i ślicznego
    Ale na pewno nietuzinkowego, hej

    Lepszych czasów już nie będzie
    Lepsze czasy poszły precz
    Idiotyczna to nadzieja
    Świat się śmieje, świat się chwieje

    Lepszych dni nie będzie już
    Lepszych dni nie będzie już
    Gdy odejdziesz strzepnij kurz
    Lepszych dni nie będzie już

    Lepszych dni nie będzie już – Ty kapelusz włóż!
    Lepszych dni nie będzie już – Ty kapelusz włóż!

    Małe dziewczynki całować wszędzie
    Może coś z tego pięknego będzie
    Może pięknego, może ślicznego
    Ale na pewno nietuzinkowego

  11. Cham

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Ja, cham, miałem złoty róg, ostał mi się ino sznur
    Róg złoty – nie ma go, sznur mocny, szyja, noc

    Ja, cham, miałem złoty róg! Ja, cham, miałem złoty róg!
    Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur!

    Miałem, ja cham, złoty róg, ostał mi się jeno sznur
    Szubieniczny, takoż mocny, żywot mój mało owocny

    Ja, cham, miałem złoty róg! Ja, cham, miałem złoty róg!
    Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur!

    Złoty róg, ja cham, miałem, nawet się tym przechwalałem
    Jestem chamem i takim chamem, pewnie chamem pozostanę

    Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur!
    Ja, cham, miałem złoty róg! Ostał mi się jeno sznur!
    Dwa sznury, ręce do góry!

  12. Nie żyję ponad stan

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Ja widzę, że tu u Was się nie przelewa
    Nie ma u Was nawet na chleb
    Dojrzewa w głowach Waszych myśl parszywa
    Że winien temu jest ów nowy wiek

    W dostatku żyją inni i patrzą z góry
    Na las rąk, gęstwinę nóg i głów
    Czemu nie ruszy z Was się po prostu który
    I nie zażąda: „Ty i Ty – prawdę mów!”

    Co poczniecie, jeśli okaże się, że Boga nie ma?
    Co zrobicie, gdy nie ma piekła, ani nie ma nieba?
    Co zrobicie, jeśli okaże się, że żywot cały
    To jedyne, co Ty dostałeś i co ja dostałem?

    He,
    Widzę, że tu u Was się nie przelewa, nie ma już na chleb
    Nikt z Was się nie spodziewa, że się poprawi kiedykolwiek
    Kiedykolwiek widzę, że tu Was, więcej matka nie miała Was?
    Widzę, że tu u Was jest niedostatek jak za psi chuj
    Wstań i obroń jeszcze co masz, wyłóż swoje atuty na stół
    Albo swoich atutów pół – połowę, w zastaw daj głowę
    Co się dziać może – Bóg sam wie
    O ile, o ile On tam jest
    Czy On widzi to co ja?
    Czy jest ślepy zupełnie jak
    Jak nieznana Tobie i mnie niewidoczna i cała w tle
    Za gromadą się zwie i tylko chce, by móc na stół położyć chleb?

    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam

    Co zrobicie jeśli okaże się, że iż Bóg jedyny
    Jest ulepion, zrobiony z takiej samej jak człowiek gliny?
    Co zrobicie jeśli jedynym Panem świata tego
    Jest ten, który wymyślił Boga w niebie jedynego?

    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam

    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam

    Ja widzę, że tu u Was koniec z końcem
    Ledwo tak związać się da już
    Ponadto, że potrzeba Wam obrońcy
    Nareszcie zrozumiałem wszerz i wzdłuż
    Bo kiedy nikt w obronie Waszej nie stanie
    Nie dopomoże niedoli tej
    Nie będziesz miał się jako ten, co ostatni
    Ty wietrze skąd chcesz to sobie wiej

    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam

    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Mam co mam, ale ponad stan
    Ja nie żyję, dobrze wiem ile mam

    Co poczniecie, jeśli okaże się, że Boga nie ma?
    Dokąd pójdziecie, gdy nie ma nieba piekła tylko jest ziemia?
    Co zrobicie, jeśli okaże się, że żywot cały
    To jedyne, co Ty dostałeś i co ja dostałem?

  13. Pan Pancerny

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Na pałacu Pana Pancernego rozwieszono sznury
    Kolorowe, wielobarwne w obecności popkultury
    Przedstawiciele władzy lokalnej nie śmią nawet się odważyć
    By ciężkie stadium choroby, ogólnie widoczne zauważyć
    Niech nam żyje Pan Pancerny lud nasz jemu zawsze wierny
    W swym oddaniu bezgranicznym jako lud Pana Pancerny

    Daj, daj, daj! Bo chcemy!
    Daj, co masz! Łakniemy!
    Gdzie ten czas, kiedy wszyscy bali się nas?
    Daj, co masz! Klękniemy!
    Błagamy, pragniemy!

    Kochamy Was, na życie naszych przysięgamy dzieci
    O ile nie będziecie grzeszyć do nieba pójdziecie
    Jak Pan Pancerny dobro czynił, a Ty też zapamiętaj
    Posłuszny masz być zawsze, nie tylko od święta
    Wiara nasza jest prawdziwa, wiara nasza jest żywa
    Byście mogli też uwierzyć głos Pana nas tu wzywa

    Daj, daj, daj! Bo chcemy!
    Panie Pancerny się zmiłuj nad nami wszystkiemi!
    Daj nam coś! Płaczemy!
    Nad ludem Ty swoim ulituj się! Tego pragniemy!

    Jak wiele Pana Pancernego moc znaczy, pytamy
    Odpowiedź jasna jest, lecz rozmiarów dokładnych nie znamy
    Na przykład ilu może się pod płaszczem Pana schować?
    Drugie tyle się zmieści jeszcze, gdy połowa się schowa
    Bogowie są biali, bogowie nie odchodzą
    Bogowie, gdy są czarni, to szaleni się schodzą

    Pancerny Pan powstanie – na pewno tak się stanie
    Sprzedajemy rozpacz w płynie – na każde żądanie

    Rozpacz w płynie rzeką poprzez świat|
    Rozpacz w płynie rzeką poprzez świat

    Daj, daj, daj! Bo chcemy!
    Daj, Panie Pancerny, co chcesz, co masz weźmiemy!
    Daj nam coś! Błagamy!
    Nad ludem swoim pomiłuj się, ulituj się! Panie Pancerny

  14. Poligono Industrial

    słowa: Kazik Staszewski
    muzyka: Kult

    Raz, dwa reggae,
    Jan Depa a ty daj mi magnipe
    Poligono industrial,
    Jan Depa a ty daj mi magnipe
    Poligono industrial,
    Huh

    Jan Depa a ty daj mi magnipe
    Pologono industrial,
    Jan Depa a ty daj mi magnipe
    Pologono industrial,
    (Teraz druga będzie)

    Huh
    Auotpisasur
    Pośrodku mur
    W poprzek samochód stoi
    Kto sie nie boi
    Huh
    Dyskus na fali
    Na polach całych hal
    Poligono industrial

    Dyskus w temacie na fali samych hal
    Poligono industrial
    Morze dookoła ciemniejsze niż stal
    Poligono industrial
    Mijam drogowskaz co wiedzie mnie w dal
    Poligono industrial

    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Huh, huhuh

    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Huh, huhuh

    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Pam, pram

    Poligono industrial
    Poligono industrial
    Poligono industrial