Tata 2

 

1996 SP Records

album możesz kupić tutaj

  1. Jeśli chcesz odejść – odejdź

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    Znowu dom pusty dziś nocą,
    cisza aż grzmi
    Świec płomienie próżno się złocą,
    nie skrzypną drzwi
    Milczeć będzie moja gitara,
    słychać będzie bicie zegara
    Ja zrozumieć się staram,
    mowiłem Ci

    Jeśli zechcesz odejść – odejdź
    Jeśli zechcesz – wróć
    Nic się przecież w nas
    Nie zmieni przez te dni
    Wciąż tak samo serca będzie
    Czas tęsknotą truć
    Świat jak był zostanie
    Zły

    Choć to dziś żar rąk splecionych
    Czuje każdy nerw
    Choć w pamięci pięknych wspomnień moc
    Nie umkniemy samotności
    Co nas żre jak czerw
    Odkąd spadła na nas
    W tamtą noc

    Jeśli zechcesz wracać – wracaj
    Jeśli odejść – idź
    To nieważne z kim
    I wszystko jedno gdzie
    Już na zawsze tamto będzie
    W sercach nam się tlić
    Jak neonowy szyld
    Gdzie jesteś?

  2. Kochaj mnie, a będę twoją

     

    Na statku gdzieś w kotłowni, tam, gdzie palacze są
    Na tle płonących głowni sylwetki czarne drżą
    Wulgarną nucąc śpiewkę miotają słowa krewkie
    I na portową dziewkę czekają wszyscy wraz
    Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
    A w tym piekielnym żarze łeb pada niby kloc
    Hej chłopcy, ja wam radzę – zetrzyjcie z gęby sadzę
    Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
    Już na schodach widać jej nogi
    Mocne wino szykujcie i trzos
    Już za chwilę dotknie podłogi
    I z oddali dobiegnie jej głos

    Kochaj mnie, a będę twoją
    Całuj mnie i mocno tul
    Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
    Beznadziejną tęsknotę naszych serc
    Kochaj mnie, a będę twoją
    Nie chcę nic prócz twoich warg
    Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją
    Zanim ciało znów oddam na targ

    Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
    A w tym piekielnym żarze łeb ciąży niby kloc
    Hej chłopcy, ja wam radzę – zetrzyjcie z gęby sadzę
    Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
    Niby kotłów wielkie ognisko
    Płoną twarze i oczy ich grzmią
    Pójdźmy tobie przyjrzeć się blisko
    Kiedy śpiewasz piosenkę tą

    Kochaj mnie, a będę twoją
    Całuj mnie i mocno tul
    Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
    Beznadziejną tęsknotę naszych serc
    Kochaj mnie, a będę twoją
    Nie chcę nic prócz twoich warg
    Niech pocałunki twe tej nocy mnie upoją
    Zanim ciało znów oddam na targ

  3. Śmierć poety

    słowa: K. I. Gałczyński
    muzyka: Staszek Staszewski

    Nie pomogły zastrzyki,
    Recenzje i pomniki,
    Ni kwaśne mleko :
    Przyszedł szarlatan – szuja,
    Obejrzał go, pobujał :
    – Dementia praecox.

    Toż radość była w domu,
    Nareszcie koniec sromu,
    Skończony kłopot !
    Dozorca śmiał się setnie :
    – Zaraz mu nitkę przetnie
    Panna Atropos.

    Żona klaskała w dłonie:
    – Ach, przecie nadszedł koniec
    Pijackich orgii.
    Bólów miałam niemało,
    Nareszcie twoje ciało
    Wezmą do morgi.

    Wszyscy stanęli kołem
    Z czołem bardzo wesołem.
    Prasa, kuzyni;
    I szacowne to grono
    Orzekło unisono :
    – Dobrze tak świni!

    Po co dziewki uwodził,
    Nocą domy nachodził,
    Sen rwąc dzieciątek;
    I po co Pod Zegarem
    Lał w brzucho wino stare
    Świątek i piątek ?

    Zna go dobrze Warszawa:
    Pożyczał – nie oddawał,
    Nasienie drańskie;
    A „poetyczne dale”
    To byly te skandale
    W Małej Ziemiańskiej.

    Dobrze ci, stary draniu,
    Za grzechy nad otchłanią
    Inferna zwisasz.
    Najprzód gwiazdy i róze,
    Potem stołek w cenzurze –
    Sprzedajny pisarz !

    Tak to nadobne grono
    Radziło unisono
    W śmiertelnej sali.
    A że lico miał bladsze
    Orzekli: – Pewnie nadszedł
    Koniec kanalii.

    Zapachniały zefiry,
    Brzękły potrójne liry,
    Pierzchnęła tłuszcza.
    Serce alkoholowe
    Unieśli aniołowie
    Na złotych bluszczach.

  4. Nie dorosłem do swych lat

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    Nie dorosłem do swych lat
    Masz mnie za nic, dobrześ zgadł
    Jak tak można? – pytam was
    Tyle lat marnować czas
    Nauczyłem w życiu się
    Paru rzeczy – wszystkich źle
    Ale moją dróżką idź
    Gdy się już nie daje żyć

    La, la, la, la – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
    La, la, la, la – gdy po szklance koniak spływa jak łza
    Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zła
    A w sercu już zamiast krwi popioły tylko i  kurz,
    tylko popioły , popioły , popioły
    La, la, la, la, – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
    La, la, la, la – gdy po szklance koniak płynie jak łza
    Gdy toczy noc wszystkich godzin ciemnych zdrady i zło
    I kiedy dłoń ściska szkło, w którym przez płyn błyska dno

    Inni zawsze wiedzą, co
    Jak, dlaczego, gdzie i kto?
    Komu wziąć, a komu dać
    A ja nigdy, kurwa mać
    A już nie daj Boże, gdy
    Jakaś się spodoba mi
    Zamiast brać bez zbędnych słów
    Plączę i się kończę znów

    La, la, la, la – wszystko prostsze, gdy się śpiewa i gra
    La, la, la, la – cóż, że wszyscy są mądrzejsi niż ja
    Mieć, co się chce, można tylko, kiedy przegra się grę
    A w sercu już zamiast krwi popioły tylko i kurz,
    tylko popioły , popioły , popioły
    La, la, la, la – wszystko prostsze kiedy ciebie się ma
    La, la, la, la – po kieliszku koniak płynie jak łza
    Utopi noc naszych godzin zimnych zdrady i zło
    Bądź ze mną, bo w mgle lat zginie nam „la, la” – słuchaj to

  5. Ty albo żadna

    słowa: Leopold Szmaragd
    muzyka: Jerzy Petersburski

    Co tu kryć
    Kocham cię szalenie
    Twoim być
    Jesteś mym marzeniem
    Cudne oczy twe
    Dziwnie męczą mnie
    I na jawie
    I we śnie
    Ah, wiesz
    Że mnie stale kusisz
    Mów, co chcesz
    Moją zostać musisz
    Serce skradłaś mi
    Pełzną w smutku dni
    Więc otwarcie
    Mówię ci

    Twój los na jedną stawiam kartę
    Ty albo żadna, ty albo żadna
    Tak musi być, bo serce mam uparte
    Ty albo żadna, ty albo nikt
    Choć może to twych uczuć nie jest warte
    Że pragnę cię i to mój spokój tli
    Twój los na jedną stawiam kartę
    Ty albo żadna, ty albo nikt

  6. Samotni ludzie

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    Samotni ludzie z samotnych miast
    W samotnej muszli świat
    W samotnym śniegu został ślad
    Samotnie witam was
    Ten blady krążek to moja twarz
    Ten z kleksem krwawym – ty
    Dziewczyną jesteś, więc usta masz
    Usta koloru krwi

    Zgaśnie blask oczu twych
    Gdy wstanie dzień
    Świt za szybą przysiądzie
    Jak szary ptak
    Nie mów nic, przytul się
    Wstrzymaj czas, wszystko zmień
    Zapomnienie jak zmierzch
    Niech zatopi nas znów
    Wódki mgła wokół głów
    Pełznie jak duch
    Jaki zły, jaki pusty
    Jest cały świat
    Nie mów nic, przytul się
    Wtóru serc dziwna moc
    Wstrzyma czas, niechaj trwa
    Pijana noc

    Dziewczyny szare, płaskie jak filc
    Szukają pustych słów
    Poprzez tysiące mroźnych mil
    Srebrzy im piersi nów
    A jak majowy dzwon na dnie
    Gdy zatopiony w drzwi
    Tak w piersiach serca tłuką się
    Serca koloru krwi

    Zgaśnie blask…

    Posłuchaj – serce tyka jak czas
    Już blisko dzień i wschód
    Co znaczy wschód – wie każdy z nas
    Codziennie wschodzi trup
    Wciąż bliżej kosi gwiazdy nów
    Przed wschodem zamknij drzwi
    Bo z pierwszym świtem wstaną znów
    Myśli koloru krwi

    Zgaśnie blask…

  7. Zastanówcie się sami

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    Zastanówcie się sami – czemu w domu, nocami,
    Tylu ludzi się budzi – i wam też chce się wyć?
    Na obiedzie u cioci wylewacie kompocik
    I płaczecie w klozecie – jak by hańbę tę zmyć?
    To z lat dawnych w was gości superata młodości,
    Głupstwa, lęki i męki, których z serca nie wygnał czas.
    Czasem męczy myśl taka – zabić w sobie szczeniaka,
    Lecz mknie czas, a jak drzazga – to szaleństwo tkwi w nas.
    Ty też wiesz – co to znaczy – czy za szybko czas gna,
    Czy za powoli? – to boli i się kończy na łzach.
    Będziesz tęsknić do krzyku za ptakami tropików,
    A tu noc i znajomi i deszcz stuka o dach…
    Tylko czasem, wśród mroku, straszy i krąży wokół
    Zamyślony marabut, w lepkich błotach błądzący ptak.
    Lecz dzień lęki wymiecie, więc spokojnie możecie
    Drzwiami trzasnąć i zasnąć, gdy „dobranoc” powiemy Wam.

  8. Gwiazda szeryfa

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    Zabłysła gwiazda, szeryfa znak
    W zaroślach szmer, to banda zbirów czai się tak
    Źrenicą czarną patrzą w siebie lufy dwie
    Papierowe miasto pali się!

    U wrót czterema kopytami zarył się koń,
    Zarobił kulkę Bill gdy Bessie śmiała się doń
    Ten western przecież dobrze z życia każdy zna
    Gdy szczęście blisko to zza węgła pada strzał.

    O szeryf, szeryf – o le, le, le
    Do olster sięgnij i pokonaj moce złe
    Bo dobro trwalsze jest od skał
    A wszystko zło przepada, gdy twój zagrzmi strzał.

    Do świtu jeszcze wiele godzin, wiele snów
    A w domu tyle niepotrzebnych drętwych mów
    Przyzywa zimnym blaskiem neonowych łun
    Na rogu ofiar i obrońców bar saloon.

    To banda pije, wszak ich znasz
    Patrz jak fałszywie się uśmiecha każda twarz
    Ty razem z nimi brzęknij w szkło
    Czekając na szeryfa, co wypleni zło.

    Gdzie jesteś szeryf, gdzie gdzie gdzie
    Nie pozwól nam do końca rozczarować się
    To przecież dobro trwalsze miało być od zła
    A nocy mrok miał krócej trwać od świateł dnia.
    Szeryfów nie ma, nie nie nie nie nie
    Nie zagrzmią złote kolby, banda naprzód prze
    Cierpliwa kropla drąży skały złom
    Tornado wyje ciemną nocą chwieje się dom
    Bum!

    Kup bilet i na western spiesz
    Gdy się nie cieszysz życiem, to się śmiercią ciesz
    A kiedy błysną światła, zmilknie kamer szum
    Spójrz na ulicę – to szeryfów stąpa tłum.
    Obejmij dłonią kolbę, palcem zmacaj spust
    Bądź czujny i nic nie mów, ani pary z ust
    Choć nawet zegar dziejów bije smutny ton
    To twoje serce prawdę mówi a nie on.

    O szeryf, szeryf, trzymaj się
    Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle
    Pamiętaj bez zbytecznych słów
    Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf
    Bum! bum!

    O szeryf, szeryf, trzymaj się
    Tak bardzo dobrze nie jest, ale nie jest źle
    Pamiętaj bez zbytecznych słów
    Dopóki żyjesz możesz walić z obu luf.

  9. Ballada o dwóch siostrach

    słowa: K. I. Gałczyński
    muzyka: Staszek Staszewski

    Były dwie siostry: noc i śmierć
    Śmierć większa a noc mniejsza
    Noc była piękna jak sen a śmierć
    Śmierć była jeszcze piękniejsza
    Noc była piękna jak sen a śmierć
    Śmierć była jeszcze piękniejsza

    Hej noony noony! Haj noony na!
    Śmierć była jeszcze piękniejsza

    Usługiwały siostry dwie
    W gospodzie koło rzeczki
    Przyszedł podróżny i woła: Hej!
    Usłużcie mi szynkareczki

    Hej noony noony! Haj noony na!
    Usłużcie mi szynkareczki

    Więc zaraz lekko podbiegła noc
    Ta mniejsza, wiecie ta mądra
    Nalała, gość się popatrzył w szkło:
    Zacny – powiada – kordiał

    Hej noony noony! Haj noony na!
    Zacny – powiada – kordiał

    Lecz zaraz potem podbiegła śmierć
    Podbiegiem jeszcze lżejszym
    Podróżny cmok! A kielich brzęk!
    Bo kordiał był zacniejszy

    Hej noony noony! Haj noony na!
    Bo kordiał był zacniejszy

    Spełnił podróżny kielich do dna
    I już nie mówił z nikim
    Widząc, że druga siostra ma
    Dużo piękniejsze kolczyki

    Hej noony noony! Haj noony na!
    Dużo piękniejsze kolczyki

    Taką ballade w słotny czas
    W oberży „Trzy Korony”
    Śpiewał mi hen! w Dublinie raz
    John Burton – John nad Johny

    Hej noony noony! Haj noony na!
    John Burton – John nad Johny

    Dublin to z balladami kram
    Niejedną tam się złowi
    Więc to, com kiedyś słyszał tam
    Powtarzam Krakowowi

    Hej noony noony! Haj noony na!
    Powtarzam Krakowowi

  10. Kołysanka stalinowska

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: tradycja

    Rosną w Polsce domy
    Z czerwoniutkiej cegły
    Domy wznosi piekarz
    Bo w tej pracy biegły
    Handel Zagraniczny
    Rozwijają zduni
    Znają koninktury
    Z gawędzeń babuni
    Domy, mosty, szkoły
    To domena szewców
    A z krawców się robi
    Zwycięstwa ich piewców
    Piekarz, szewcy, zduni
    Każdy sercu bliski
    Wspólnie zapracują
    Na moją „Scotch Whisky”
    A zembski zaś whisky
    Aby spijać mógł
    Rządzić musi ślusarz
    Rządzić musi ślusarz
    I musi ten ślusarz
    Spokojnie spać bez trwóg
    Więc każdego ranka
    Na „Armii Kennedy”
    Pilnie referuję
    Europy biedy
    Jak się Zachód plącze
    W pętach kapitału
    I jak do ruiny
    Zbliża się pomału
    Potem do lodówki
    Zaglądam ciekawie
    Oto „Johnny Walker”
    Zaraz się zaprawię
    Każdego zaś co by
    Mnie zaprawić chciał
    Wydam ślusarzowi
    Wydam ślusarzowi
    Aby za swoje miał

  11. Latający holender

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: tradycja

    Porywa wiatr tanga dźwięki
    I płyną w dal piosenki
    Korale lamp na wantach drżą
    Na farwaterze pian dreszcze
    Na motorowcach trwa jeszcze
    Bal kapitański, wciąż daleko świt
    Lecz kiedy lamp skry zgasną
    Tam gdzie Zodiaku drży jasność
    Samotny wrak dryfuje na West-Sud

    A na pokładzie trzy dziewczyny, trzy czarne koty i trzy psy
    I żaden więcej po załodze nie został ślad
    Potonęli marynarze, na grzywy fal spadają łzy
    Które spod ciemnych dziewczyn rzęs porywa wiatr

    Jak czarny ptak przecina ciszę
    Bezsilne żagle z rej wiszą
    W otwartych lukach ciemność pełznie jak wąż
    To Latający Holender
    Kolący niskie mgły rzędem
    Strzaskanych masztów owiniętych w mrok
    Gdy skrzydło steru prąd trąca
    Chwieje się reja skrzypiąca
    Bulgocze w wodzie zapomniany log

    A na pokładzie trzy dziewczyny wplątane w siny welon mgły
    Ich nocne łkania oceanu głuszy szum
    Do pustych kajut razem z nimi schodzą trzy koty i trzy psy
    Tam na tęsknotę czeka w starych beczkach rum

    Ah, jak to różnie się pija
    Alkohol kąsa jak żmija
    Blaszany kubek z rumem gdy dotyka warg
    A tchnieniem wiosny owieje
    Gdy kryształ z winem się śmieje
    Na lśniącej sali, kiedy okręt zaczyna bieg
    Więc my też pijmy i wiernie
    Czekajmy w naszej tawernie
    Kiedy Holender latający uderzy w brzeg

    A na pokładzie trzy dziewczyny wloką za sobą tęsknot tren
    Choć czarne koty i trzy psy już śpią jak głaz
    Tylko do dziewczyn trzech pijanych wciąż jeszcze nie przychodzi sen
    Kiedy na masztach noc rozpina parasol gwiazd

  12. A gdy będę umierał

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    A gdy będę umierał
    To nie przyjdzie generał
    Ziewnie z cicha dyrektor
    Bo umiera byle kto
    Serce pluśnie w staw ciszy
    Doktor papier podpisze
    Szakal z hieną z kantorka
    Złożą rzeczy do worka
    Żona przyjdzie w welonie
    Masz przepustkę Charonie
    Złoty ząbek zostawić
    Piórko z głową poprawić
    A gdy będę chowany
    Syn zapłacze pijany
    Zdepcze szarfy dostojne
    Potem pójdzie na wojnę
    Na cmentarzu pod murem
    Słońce zajdzie za chmurę
    Drobny deszczyk pokropi
    Pamięć moją zatopi
    A na stypie z bigosem
    Strasznym krzyknie ktoś głosem
    Wyjdziesz patrzeć kto woła
    Znajdziesz ciszę dookoła

  13. Prowokator

     

    Wot zdies’ na astanowkie, dierżusja za karman
    I wdrug ka mnie padchodit’ nieznakomyj mnie grażdan

    I on gawarit’ mnie tichińko, kuda by mog pajti
    I gdie by mog nie licho wsjo wremja prowiesti,

    Sztob byli by tam diewczionoczki, sztob byłoby tam wino,
    A skol’ka eta stoit’ – tak mnie rawno wsjo rawno,

    Ja jemu atwieczaju: Na Liguwkie wcziera
    Pasljedniuju mielinu prikrili frajera

    A on gawarit’ w Marsilie, kakije kabaki,
    Kakije tam diewczonoczki, kakije bardachi.

    Tam diewuszki tancujut gołyje a damy w sabaliach,
    Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak

    On dajet mnie dieńgi – franki i żiemczjuga stakan
    Sztob ja jemu wyjawił wojennowo zawoda płan.

    A my sprawili sucz’ka zabrali cziemadan,
    Zabrali dieńgi – franki i żiemczjuga stakan

    My jewo priwirali w wajskamen kamede
    C tiech por jewo pa tiurmu ja nie widał nigdie

    Mienia błagadarili, żał ruku prokuror
    Patom mienia usadili w adin siewiernyj nadzor,

    C tiech por adnu gradiszeczku imieju w żyzni cel,
    Sztob by ja mog uwidiet’ gradiszeczku tot nasiel’

    Tam diewuszki tancujut gołyje a damy w sabaliach,
    Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak

    Tam diewuszki tancujut gołyje a damy w sabaliach,
    Lakija nosiat borody, a wory nosjat frak

  14. Dolina

    słowa:
    muzyka: tradycyjna

    Kurił papirosy, haroszyj tabak
    Liublił ja diewczonki kak Donskij Kazak

    Hej, razkasza ty moja, hej razkasza!
    Hej, razkasza ty moja, hej razkasza!
    Dolina, dolina, dolina, eh dolina
    Dolina, dolina, tak, dolina maja
    Dolina, dolina, dolina, eh dolina
    Dolina, dolina, tak, dolina maja

    Gdież eta ulica, gdież etot dom
    Gdież eta Barysznia szto ja wliublion

    Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
    Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
    Dolina, dolina, dolina, eh dolina
    Dolina, dolina, tak, dolina maja
    Dolina, dolina, dolina, eh dolina
    Dolina, dolina, tak, dolina maja

    Wot eta ulica, wot etot dom
    Wot eta Barysznia szto ja wliublion

    Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
    Hej, razkasza ty moja, hej, razkasza!
    Dolina, dolina, dolina, eh dolina
    Dolina, dolina, tak, dolina maja
    Dolina, dolina, dolina, eh dolina
    Dolina, dolina, tak, dolina maja

  15. Marianna (wersja inaczej niż na 1)

    słowa: Staszek Staszewski
    muzyka: Staszek Staszewski

    U Marianny orzechy z miodem
    U Marianny szampan pod lodem
    U Marianny krwawa langusta
    Ma Marianna ćwiczone usta
    Bielizne z polotem, na ekler majtki złote
    Chłopców judzi, ale się nudzi
    Lecz na szczęście w swoim zamczysku
    Wśród zbrój starych, Azefa listów
    W policyjnych aurze romantyk
    Czuwa ciotka Idalia Antyk
    Ta jej przychyli nieba, ta wie co dziecku trzeba
    Wnet jej wtyka romans barykad
    O jak klawo, o jaka draka
    Można śmiać się, można i płakać
    Wnet zapomnieć na dupie krosty
    Zamiast krzywych nogi mieć proste
    Przeliczne podniety i nowe wciąż gadżety
    Kat, ofiara, Che Guevara
    A ciotka Idalia miesza cykutę
    Zdejmuje ze ściany włócznie zatrute
    Czerwoną gwiazdeczkę, portrecik cara
    W kuferku Mariannie wysyła zaraz
    Wszak dziecko spleen dławi, niech trochę się zabawi
    Niech pofika, Nike barykad
    U Marianny książeczki Mao
    Sierp i młotek, trójząb ze strzałą
    Dzieł batiuszki półeczka spora
    Notatniki agitatora
    A w lektur swych przerwach już wie jak się rozerwać
    Tam pomyka gdzie zgiełk barykad
    A ciotka Idalia jeść kurkom sypie
    Brutalne metody nie są w jej typie
    Do drzemki na ganku pachnie kwiat wiśni
    Społeczność współczesna wnet jej się przyśni
    A za nią do mokrej roboty wnet się kopnie
    W zwartych szykach armia barykad
    Przez Mariannę w nocy polucja
    Całe szczęście jest rewolucja
    Śmietnik płonie, policja pędzi
    No co z tą pałą do kurwy nędzy
    Łap pióro, ponuro w odezwie opisz flika
    Gwałcącego panny z barykad
    A ciotka Idalia żuje obiadek
    Sto batów Praksedzie na goły zadek
    Na sybir Macieja, do pierdla Hryćka
    Ogrody, szynszyle, róż na policzkach
    Krucyfiks, z nim w zgodzie fotosik na komodzie
    Panna dzika, Nike barykad
    Ech Marianno, zrzuć no suknie
    Jutro rano trzydziestka stuknie
    Chodź no z nami wynajmiem szalet
    Odgryziem szyjkę, zrobimy balet
    I pokażemy, bo znamy te problemy
    Co wynika z ognia barykad
    Nas ciotka Idalia nie może złapać
    My ciotkę Idalię zaklniemy w capa
    Przepchniemy baniole przez Laissez-passee
    Tygrysa do baku i wio na trasę
    W słońca migotanie, za nami świat zostanie
    I panika ery barykad
    Morda flika, wojsko w łazikach
    Polityka, klasa i klika
    Wiece w rękach, partia, syndykat, dialektyka i w ogóle wszystko
    co nam przeszkadza spokojnie leżeć na słońcu trzymając ręce
    na piersiach panienek patrzeć na chmury typu cumulus w kolorze białym,
    Natomiast niebo jest przy tym niebieskie

  16. Kochaj mnie, a będę twoją (wersja bez VV)

     

    Na statku gdzieś w kotłowni, tam, gdzie palacze są
    Na tle płonących głowni sylwetki czarne drżą
    Wulgarną nucąc śpiewkę miotają słowa krewkie
    I na portową dziewkę czekają wszyscy wraz
    Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
    A w tym piekielnym żarze łeb pada niby kloc
    Hej chłopcy, ja wam radzę – zetrzyjcie z gęby sadzę
    Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
    Już na schodach widać jej nogi
    Mocne wino szykujcie i trzos
    Już za chwilę dotknie podłogi
    I z oddali dobiegnie jej głos

    Kochaj mnie, a będę twoją
    Całuj mnie i mocniej tul
    Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
    Beznadziejną tęsknotę moich ust
    Kochaj mnie, a będę twoją
    Nie chcę nic prócz słodkich warg
    Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją
    Zanim ciało znów oddasz na targ

    Z pokładu marynarze dziś mają wolną noc
    A w tym piekielnym żarze łeb ciąży niby kloc
    Hej chłopcy, ja wam radzę – zetrzyjcie z gęby sadzę
    Za chwilę przyprowadzę tę, co zabawi nas
    Niby kotłów wielkie ognisko
    Płoną twarze i oczy ich grzmią
    Pójdźmy tobie przyjrzeć się blisko
    Kiedy śpiewasz piosenkę tą

    Kochaj mnie, a będę twoją
    Całuj mnie i mocniej tul
    Niechaj dziś pocałunki twe ukoją
    Beznadziejną tęsknotę moich ust
    Kochaj mnie, a będę twoją
    Nie chcę nic prócz słodkich warg
    Niech pocałunki twe tej nocy mnie ukoją
    Zanim ciało znów oddasz na targ